Październikowe
słońce rozgrzewało dzisiaj marinę. Już od rana zapełniła się masztami. Białe,
zwinne łodzie zajęły miejsca przy drewnianych pomostach. Prawdziwie letnia,
wakacyjna atmosfera. Jedynie nieco dłuższe cienie i chłód poranka przypominały
o jesieni.
Wpatrzona
w oświetloną słońcem gdańską marinę postanowiłam Wam dzisiaj opowiedzieć historię
tego obrazu, który namalowałam już jakiś czas temu.
Ta
dziewczyna przychodziła na Zielony Most przez całe lato. Dość ładna, trochę puszysta,
ubrana w czerwoną sukienkę, w dużym słomkowym kapeluszu. Przychodziła rano,
kiedy słońce oświetlało jeszcze lewy, niedostępny i zarośnięty brzeg. Marina
pogrążona w cieniu, drzemała w rytmie kołyszących się masztów. Zmęczeni
wieczornymi atrakcjami żeglarze powoli wynurzali się z kokpitów i z płóciennymi
torbami, powolnym krokiem kierowali się do pobliskiej piekarni. Na pokładach
zaczynały się pojawiać kolorowe ręczniki, ktoś włączał radio.
Dziewczyna
w czerwonej sukience stała na moście bez ruchu. Dość długo, zawsze w tym samym
miejscu, przyglądała się białym, lśniącym łodziom. Te łodzie były różne. Małe
łódki, jak łupinki kołyszące się energiczne z głośnym pluskiem, duże,
majestatyczne jachty oflagowane kolorowymi proporcami i te najbardziej okazałe,
wielkie łodzie motorowe. One najmocniej przykuwały uwagę. W ciągu dnia tłumy
turystów spacerowały wzdłuż nabrzeża komentując ich elegancką linię. Rodziny robiły sobie zdjęcia na ich
tle. Zdarzały się też pary młode biegnące z fotografem, aby zdążyć uwiecznić
swoje marzenia zanim te najpiękniejsze odpłyną.
Pewnego
dnia, gdy łodzie opuszczały marinę unosząc na pokładzie pięknie upozowane,
roześmiane kobiety i opalonych, przystojnych mężczyzn w sile wieku, dziewczyny
z Zielonego Mostu już nie było. Myślałam, że zobaczę ją nazajutrz. Miałam
wielką ochotę podejść do niej i zapytać, czego tak wypatruje. Ale nigdy się nie
odważyłam. I nigdy już jej nie spotkałam. Został tylko obraz. Mój i jej.
Odwrócona
plecami nadal skrywa swój sekret…
Dziękuję za kolejną piękną opowieść. Czekam na nie z wielką ciekawością i nieodmiennie rozpalają one moją wyobraźnię :) Piękny dzień, zazdroszczę teraz widoku na gdańską marinę. Chociaż też mam bardzo ładny widok z okna :) Jestem bardzo ciekawa, czy gdyby ta dziewczyna zobaczyła kiedyś Twój obraz, wiedziałaby, że to cześć jej historii ...
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję :). Myślałam o niej, nawet nie wiem, czy była z Gdańska, czy spędzała tu lato. Może kiedyś wróci na Zielony Most. Marina ma w sobie coś magicznego...
Usuń