Kiedyś, w wielkim opuszczonym domu natrafiłam
na niezwykły widok. Na środku dużego, ciemnego salonu, wśród walających się
śmieci, fragmentów mebli i śladów wyprowadzki, zobaczyłam wielką starą wannę. Taką,
jakich dzisiaj się już nie widuje. Jakże inną od tych współczesnych, lśniących
plastików czy bąbelkowych jacuzzi. Była głęboka, a przy tym krągła i baniasta
jak brzuchaty wieloryb. Ciężka i masywna niczym kolubryna. Stabilnie opierała
się na czterech wygiętych, silnych nogach sprawiając wrażenie, jakby mogła
przetrwać wszelkie kataklizmy. Pomyślałam wtedy, że w całym tym chaosie typowym
dla opuszczonego domu, jest ona symbolem bezpieczeństwa. Takim małym portem, w
którym można się schronić, zanurzyć, odprężyć. Mikrokosmosem w wymiarach
idealnych dla człowieka.
Takie te nasze losy niezbadane. Bierzemy co
nam przynosi każdy dzień, ale w głębi serca wciąż jesteśmy w podróży. Do utraty
tchu szukamy swojego miejsca. Ciągle wybiegamy naprzód, łapiemy strzępki
obietnic, próbujemy dogonić nieznane. Czasem zatrzymujemy się w zachwycie nad
tym, co nas spotkało, aby zaraz ruszyć dalej. Zostawiamy za sobą ślady
przeprowadzki, zapachy, dźwięki. Wspomnienia o naszych najbliższych, którzy
zostali po drodze.
W kolejnych portach naszego życia zatrzymujemy
się na krócej lub dłużej. Opuszczając poprzedni z radością wypatrujemy tego
nowego, widząc w nim obietnicę, że to ten najlepszy, wymarzony. Przemierzamy
oceany radości i porażek, to wznosząc się na falach, to opadając w dół. Gra
pełna niespodzianek i zaskoczeń. Nigdy nie wiemy, co wyłoni się zza horyzontu.
I to jest w życiu najbardziej fascynujące.
Kiedyś sztormy ucichną i zamienią fale w
bezpieczną lagunę z przejrzystą wodą i tęczą barw na dnie. Rozkołysane morze
zamieni się w końcu w bezpieczną przystań, znajomą, przyjazną, spokojną. A my
zanurzeni po uszy w naszym dobrodziejstwie na chwilę zapomnimy o tym, że gdzieś
w szufladzie czeka nowy bilet w kolejną, nieznaną podróż.
Porcie mój, porcie, bądź tym ostatnim. Pozwól
pozostawić bagaż i zdjąć buty. Pozwól zanurzyć się w mojej wannie
szczęśliwości, w pachnącej wodzie, w cieple własnego, bezpiecznego portu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz